piątek, 12 sierpnia 2016

Gdy potwierdzasz swoje wspaniałe przypuszczenia....

- Huh... Miałam rację..- Kąciki moich ust opadły powoli, klatka piersiowa uniosła się i opadła świadcząc o zaczerpniętym wdechu. Czy nie sądzicie, że moje buty są ładne ? Dopiero teraz to zauważyłam, lustrując je wzrokiem, jakby od tego zależało moje cenne życie..
- Niby w czym ? - Jest z siebie zadowolony. Zadowolony z tego, że mnie pokonał. Z tego, że pochyliłam przed nim głowę, niemo przyznając się do porażki. Ale.. No właśnie.. W czym..?
- W tym, że jesteś uważającym się za boga palantem ! - Tak! Udało mi się wykrzyczeć mu to prosto w twarz. Sukces ! Nie ma się czego bać. Chyba mnie nie zabije.. Prawda ?
- Myślałem, że już skończyłaś z tymi wyzwiskami, durna midgardko.. - Wymruczał do mojego ucha cichym szeptem pełnym grozy i pogardy. To było ostrzeżenie. Chyba już wystarczająco nadwyrężyłam jego cierpliwość. Ale...
- Kto się przezywa, sam się tak nazywa - ...no właśnie. Chyba nie byłabym sobą, gdybym nie wtrąciła jeszcze dwóch słówek do tej uprzejmej dyskusji. Punkcik dla mnie Loki.

Potem poczułam tylko tępy ból w klatce piersiowej.

***

Proszę o wybaczenie szanowni czytelnicy... Ciągle mam coś do roboty... Wena mnie opuszcza.. Jest późno i jestem padnięta... Ale macie coś na zachętę... Resztę dokończę w najbliższej przyszłości...









Nie no żarcik.. Zapraszam do dalszej lektury...

***

Obudziłam się w zimnym, ciemnym i wilgotnym pomieszczeniu, czując uścisk na nadgarstkach. Ból promieniował z całego mojego ciała. Gdzie ja jestem na Odyna ?
Metalowe kraty...
Pobrzękujące łańcuchy...
Loki stojący nad moją wspaniałą osobą...
Okno wysoko w górze...
Loki podnoszący mój podbródek do góry...
Otwarte na oścież drzwi...
Loki.. Loki kurde weź się odwal.. Ja tu myślę !
- Widzę, że się obudziłaś - Nie no brawo... Dziesięć punktów dla Slytherinu panie Laufeyson. Chciałam mu odpowiedzieć.. Naprawdę chciałam.. Tylko nie wiadomo dlaczego na moich ustach znajdowała się szara taśma klejąca... No cóż.. W zamian za tak miłe potraktowanie mnie trzeba ładnie odpłacić Loki'emu. PRZESZYWAJĄCYM I BUDZĄCYM GROZĘ SPOJRZENIEM NAJLEPIEJ ! Szkoda, że nie mam luźnej cegły pod ręką.
- Och, wybacz mi mój nietakt, córko Ferrana. To tylko środki zapobiegawcze. Boję się, że w przypływie złości mogę cię NIECHCĄCY skrzywdzić. A tego byśmy nie chcieli.. prawda ?
No i znowu ten szept. Facet jest przerażający. Tonyyyy.. Ratuj mniee..AŁŁŁ! Co to było ?
- Nie musiałeś tak mocno - Mistrz delikatności własnie zerwał taśmę. Tak dla jasności.
- Masz rację, nie musiałem. Ja CHCIAŁEM. A to podstawowa różnica. Ale przejdźmy do rzeczy.
Oddasz mi pierścienie swego ojca, czy mam ci je zabrać siłą ?
- Skąd wiesz o pierścieniach ?
- Ferran miał mi je oddać. Jest młodszym bratem mojej przybranej matki - Frigg.  I jako ostatni z mojej godnej pożałowania rodziny jest mi przychylny. Dlatego oddaj mi je.
- Chciałabym..
- Co ?
- Naprawdę bym chciała.. Ale nie mogę ich zdjąć.. Ja..

I właśnie w tym momencie moje ciało przeszył nagły ból, a ja sama padłam nieprzytomna na podłogę...

Fuj ! Ale ona brudna !

***

Dobra teraz serio koniec.. Poważnie, możecie mi uwierzyć. Następny mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie jest pewne. Tak więc do zobaczenia ! Papatki. Kocham was. Lecę. Cześć.
Pozdrawia was
Pierożek Nope


czwartek, 30 czerwca 2016

Przepraszam i zapraszam

Em... Hejka... Tu wasz niedobry Pierożek... Pewnie wszyscy którym to się spodobało są na mnie źli... Naprawdę przepraszam... Ale postanowiłam wrócić do tego opowiadania i należycie się nim zająć... Drodzy państwo... Przystanek Latveria 😱
Będzie mi naprawdę miło jeśli ktoś tu jeszcze zajrzy.. Rozdział pojawi się w przeciągu kilku dni...
Tak więc do zobaczenia moi Midgardczycy
Kocham was wszystkich
Pierożek Nope

wtorek, 18 sierpnia 2015

Gdy zaczyna robić się ciekawie...

Hejka wszystkim. Sorry, że rozdział wstawiam tak późno, ale miałam chwilowe załamanie weny. Musiałam sobie zrobić mini przerwę i wszystko przemyśleć. Cieszę się bardzo,że komentujecie moją pracę. Jestem wdzięczna za poganianie do dalszego pisania. Tak więc oto nowy rozdział...


*********************************************************************************


Perspektywa Kathleen

Nie no, nie wierzę, że na mojej pierwszej "misji" będę musiała siedzieć na... za przeproszeniem... tyłku i oglądać szybką walkę pomiędzy moimi przyjaciółmi, a Loki'm. To nie fair...prawda? A z resztą i tak się wtrącę.Co mi mogą zrobić? Zamkną mnie w pokoju? Już się boję. Ooooo, ale się boję, proszę Tony, nie zamykaj mnie... czujecie ten sarkazm? Dobra mniejsza. Już wysiadamy...

                                                                           *   *   *

Co to ma na Odyna być? (Pierożek: Za dużo czasu z Thor'em spędzasz. Słyszysz się w ogóle? Kathleen: Chcesz żebym przeklinała? Proszę bardzo. Ku... P: Nie, dzięki, Odyn jest jak najbardziej w porządku... K: Omg. Z kim ja egzystuję?) Dobra sorry... zagadałam się. Tak więc wracajmy do rozwoju zdarzeń. Wylądowaliśmy na jakimś pustkowiu. Totalne odludzie. Czego Loki mógłby tu szukać. Trawy? Nie sądzę. Lustrował nas wszystkich wzrokiem. Zamarłam, gdy jego zielone, hipnotyzujące tęczówki, spojrzały w moje śnieżne. Nagle tuż za nim wylądował Thor.
- Poddaj się Loki - usłyszałam przyjemny dla ucha głos przyjaciela - albo zginiesz.
- Oczywiście nie obchodzi cię, że niedawno jeszcze uratowałem ci życie, co Gromciu? - odezwał się bohater...
- Zdradziłeś moje zaufanie...
Nie no... Oni mogą tak chyba w nieskończoność. A co tam. Czas złamać zakaz trzymania się z dala od sprawy... Założyłam na twarz doskonale wypracowaną maskę smutku i współczucia.
- Thor...
- Kat. Miałaś tylko obserwować, a nie się wtrącać.
- Ja tylko... nie ważne.- już mam ich w garści. Ale zerknęłam jeszcze na Loki'ego. Tak dla pewności. Jeszcze raz zerknął prosto na moje oczy. I jakby się zaskoczył ich widokiem. Już widzę ten komiks w którym jego śmiesznie narysowana postać wali głową w mur z głupoty. O tak. Właśnie taką miał minę. Ale potem... na jego usta wpełzł chytry uśmiech. Nagle pojawił się tuż za mną i przyłożył mi nóż do gardła. No teraz to się bałam... Po chwili szepnął, niby to do nich, ale bardzo cicho... szeptem, jakby do mojego ucha - To pa...
...
...
...
A potem już nas nie było.

                                                                        *   *   *

Polecam włączyć - przy tym pisałam rozdział: https://www.youtube.com/watch?v=ozsmSlvGHv4

                                                                        *   *   *

  Zamknęłam oczy. Co się w ogóle stało? Chyba zniknęliśmy... A gdzie się pojawiliśmy?
- Witam w Latverii skarbie.- usłyszałam głos Loki'ego tuż przy moim uchu. Nacisk noża w momencie zmalał, a po chwili ręce maga oplotły moją talię. To było to. Jak na zawołanie odsunęłam się od tej kreatury, by momentalnie się do niego odwrócić i walnąć w brzuch. Skulił się i jęknął z bólu. Ma za swoje bożek jeden... Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co powiedział.
- Co powiedziałeś? 
- A co? Problemy ze słuchem?- uśmiechnął się ironicznie po po powrocie do pionu.
Na moją twarz wkradł się grymas niezadowolenia.
- Nie. Po prostu cieszę się niezmiernie z tego, że mnie uprowadziłeś. Człowieku jak to w Latverii? 
- Nie jestem człowiekiem, tylko bogiem.
- Oj przepraszam, O PANIE. Powinnam ci WASZA WYSOKOŚĆ składać pokłony? A może od razu zabrać się za czyszczenie BOSKICH bucików?
- Wiesz... TO NIE JEST GŁUPI POMYSŁ.
- No przecież wiem WASZA BOSKOŚĆ.
- MOŻESZ PRZESTAĆ SIĘ DRZEĆ?
- SAM SIĘ DRZESZ. JAK NA KRÓLEWICZA PRZYSTAŁO.
- Nie wiem czy wiesz, ale jesteś strasznie irytująca. Powinnaś dla swojego dobra ZAMKNĄĆ SIĘ!
- Ooooo. Wedle rozkazów... Kretyn...- i w tym momencie chyba przesadziłam. Ale nie pomyślałam, że to skończy się tak... przyjemnie.
Bożek podchodził do mnie szybkim krokiem. Oddalałam się do tyłu, starałam się uciec. Ale plecami niestety natrafiłam na ścianę. Loki był już tuż przede mną. Podniósł rękę, ja zamknęłam zaś oczy, szykując się na cios, który miał nadejść... Jednak nie nadszedł. Poczułam za to jego rękę na mojej szyi... a po chwili jego usta wbijające się z niezwykłą siłą w moje. Przyznaję się. Nie całowałam się jeszcze. A to było... niesamowite. Tyle pasji i emocji zarazem. Po chwili otępienia zaczęłam oddawać pocałunek z tą samą namiętnością. Otworzyłam powoli usta, by jego język mógł wpełznąć do środka. Jak wspominałam... tyle emocji na raz nie czułam nigdy w życiu. Po chwili jednak on... oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- No... tak lepiej. 
No i wszystko stało się jasne. Chciał mnie uciszyć.
- A teraz skarbie... oddaj mi pierścienie mocy.

*********************************************************************************

Jutro dodam resztę rozdziału. Wiem, że nie za dużo, ale podzieliłam to. Spokojnie. Jestem wdzięczna za komentarze. One naprawdę motywują. Dziękuję również Karasu Kage za to, że swoimi rozdziałami zwróciła mi wenę. No i piosence Sheppard - Geronimo, przy której pisałam ten rozdział.
Kocham was wszystkich Miśki
Wasz Pierożek :)

sobota, 25 lipca 2015

Gdy odkrywasz prawdę...

Hej hej. Witam wszystkich. Nie ma mnie w kraju = nie mam przy sobie laptopa = rozdział nie będzie długi, ale coś chciałam dodać, więc proszę. Oto nowy rozdział.


Z perspektywy Lokiego

To tu. To musi być gdzieś tu. Nie po to tyle czasu szukał tego przeklętego miejsca, znajdującego się niedaleko Avengers Tower, by teraz się poddać. I tak już za bardzo się naraża. Przecież Ferran powiedział, że to tu przekaże mu pierścienie mocy. W takim razie gdzie on jest ???
Z rozmyślań wyrwał go odgłos śmigłowca S.H.I.E.L.D.
Klapa powoli osunęła się na ziemię ukazując wnętrze pojazdu. Pierwszy wyszedł ten durny patriota - Kapitan Ameryka, następnie Barton wraz z tą podłą larwą - Romanoff. Ostatni wyszedł o dziwo bez zbroi, za to z dziwną walizką Stark oraz jakaś dziewczyna. Nigdy jej nie widział na oczy, ale wydawała się być jakaś dziwnie znajoma. Czyżby była jedną z Avengers ?
- Poddaj się Loki - usłyszał za sobą głos... no tak... Thor - albo zginiesz.
- Oczywiście nie obchodzi cię, że niedawno jeszcze uratowałem ci życie, co Gromciu?
- Zdradziłeś moje zaufanie...
- Thor...-to ta dziewczyna. Miała miękki, ciepły głos.
- Kat. Miałaś tylko obserwować, a nie się wtrącać.
- Ja tylko... nie ważne.- dopiero teraz dostrzegł jej oczy. Identyczne jak te u... Ferrana! No tak! W momencie znalazł się za nią i przyłożył jej nóż do gardła.
- To pa...- wyszeptał w ich stronę, po czym zniknął wraz z dziewczyną.




Tak jak mówiłam. Nie długi rozdział, jednak coś na zachętę. Abyście o mnie nie zapomnieli. Pozdrowienia z Chorwacji...
Pierożek ;-)

piątek, 10 lipca 2015

Gdy samotność przybiera na sile......

Witam, witam, witam... bez zbędnych  wstępów zapraszam do czytania...

*******************************************************************************
         Z perspektywy Kat
       - Katttttyyyyy!!! Czekaj na mnie... no weź zwolnij trochę!
- Nope!- śmiałam się pod nosem z zachowania mojej przyjaciółki.Była wręcz niereformowalna.
- Nie mogę zwolnić. Wiesz, że Troll nas zamorduje jak spóźnimy się na jego lekcje... po raz kolejny zresztą...
- A czy to moja wina? Nie!
- Och no masz rację... to przecież ja musiałam się zatrzymać przy sklepie z ciuchami...- wymamrotałam z sarkazmem, niby mówiąc do powietrza.
- Dziewczyno, przecież...przecież... była wyprzedaż!
- Poważnie? Nie wiedziałam...
Chris spojrzała na mnie spod byka. Była typową zakupocholiczką, ale bez niej byłoby nudno.
Dziś lekcje miałyśmy na później, więc wyciągnęła mnie na pospieszne zakupy. Trochę się zasiedziała, a teraz odczuwałyśmy tego efekty. Nasz nauczyciel historii, zwany też potocznie trollem, był wręcz przewrażliwiony, jeśli chodzi o spóźnienia. A nam zostało...
- Chris!- wykrzyknęłam w stronę zdyszanej dziewczyny, zaraz po tym jak spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
- Co?!
- Minuta!
      Przeżyliście kiedyś teleportację? Nie? To wiedzcie, że ja tak. Nagle, bo w mgnieniu oka wraz z Chrissi pojawiłyśmy się przed drzwiami klasy.
- Jak my się tu..?- wyjąkała zdumiona i dość blado wyglądająca Chris.
- N..nnn...nie wiem....
Nagle dostałam dziwnego przeczucia by spojrzeć na... Pierścienie! No tak! Biały świecił dziwnym niebieskim blaskiem, a czarny fioletowym.
- Super masz te pierścionki.- usłyszała ze strony Chris, której jako jedynej opowiedziała o odwiedzinach jej niby ojca. Odwiedzinach we śnie...

        Retrospekcja
        -Cześć Kath!
- Jezus Maria... Chris, czy ty musisz mnie tak straszyć? Przecież zawału przez ciebie dostanę...
-Oj weź nie przesadzaj. Co tam? Przeżyłaś w wieży Tony'ego przez ten nieszczęsny weekend?
- Z wielkim bólem serca muszę przyznać, że tak. Było spoko.- Na te słowa obie się roześmiałyśmy. Całe dwa dni spędziłam bowiem w Avengers Tower na przepychankach słownych z właścicielem wieży, morderczych treningach z Natashą i Clintem oraz nauce z Bruce'm. Thora chwilowo nie było.
Dlaczego spytacie? Ponieważ jako książe musi wykonywać swoje obowiązki. Asgard wzywa!
- To luzik. Hej!
- Co?
- Ładne pierścienie...skąd je masz?
- Nie ważne...
- Oj no weź...
- Nie rozumiesz słowa nie Chris?
- Widzę, że coś cię niepokoi. Chcę ci tylko pomóc...- wyjąkała cicho speszona, patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma. 
- Ja po prostu nie chcę cię w nic wplątać... czy to takie dziwne, że o ciebie dbam. Jako jedyna zobaczyłaś we mnie kogoś innego niż dziwoląga, który ma pełno sekretów i z nikim nie rozmawia...
Ja po prostu...
- Hej! Spokojnie... przecież nic mi nie będzie, tak?- uśmiechnęła się do mnie nieśmiało.
- Tak.- odwzajemniłam uśmiech.- Ale ostrzegam, że nie uwierzysz...

       Teraźniejszość
        O dziwo Chris przyjęła tę historię całkiem nieźle. Mówię tu o reakcji typu: "O Boże Kath... Poważnie? To super, że poznałaś ojca. Gdyby mi się takie coś przytrafiło, to..." oszczędzę wam tej paplaniny. Zadziwiające, ile człowiek słów może z siebie wyrzucić w ciągu jednej sekundy...
No ejejej. Znajdujemy się na środku korytarza. 3...2...1... Czas zacząć przedstawienie.

      Lekcja historii
      - Susan Harther
- Jestem proszę pana! Muszę zauważyć, że wygląda dziś pan naprawdę dobrze w tej koszuli.
- Dziękuję Susan. To bardzo miłe z twojej strony. - nauczyciel uśmiechnął się miło do szczerzącej się dziewczyny. Niedobrze się robi człowiekowi na jej widok. Czasem mam ochotę ją zamordować...
(Pierożek: I ty niby nie masz żadnych zapędów...?
 Kath: A siedź cicho Pieróg! To nie ciebie tutaj torturują.
 Pierożek: Okok, sorki. To ja już nie przerywam...)
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy się na mnie patrzą. Przy okazji poczułam też jak Chris wyraźnie daje mi o sobie znać dość mocnym dźganiem.
- No powiedz coś, a nie siedź jak słup soli.
-Eeeee, jestem panie Trollu..., eee to znaczy panie Phillsick... ja naprawdę...
Usłyszałam za sobą ciche śmiechy. Na moim stoliku wylądowała karteczka z napisem: "Co? Czyżby nasz dziwoląg zapuścił się w zakamarki swojej wyobraźni?" Chwilę kalkulowałam w głowie kto mógł to napisać. Po chwili odwróciłam się w stronę Brandona Cherwaya. Jedynego chłopaka którego poziom inteligencji zrównywał się z poziomem głupoty.
- Nie Cherway. Moja odpowiedź brzmi nie.
- Co?
- Nie bądź głupi. Nie będę twoją dziewczyną.- Coś kazało mi to powiedzieć...
- O czym ty ...?
- Jeśli chcesz się ze mną umówić, to zapytaj wprost zamiast wysyłać do mnie jakieś głupie karteczki mające mnie speszyć.
- Jakie karteczki panno Johnson?- O kurczaki... kompletnie zapomniałam o trollu. Najgorsze było to, że stał tuż przy mojej ławce. Po chwili nachylił się nad nią (P: Ławką jakby co...K: Pieróg!!!P: Hihi )
i chwycił karteczkę od Brandona w swoją pulchną dłoń.
- Mogę? - spytał uśmiechając się do mnie dość nieprzyjemnie.
- Oczywiście...panie Phillsick.
Ostrożnie otworzył trzymany w dłoni kawałek papieru, jakby to była cenna historycznie pamiątka.
Zmarszczył dziwnie nos, a po przeczytaniu zwrócił się do Brandona.
- Panie Cherway..., czy mogę to przeczytać reszcie klasy? Spytał swoim chłodnym basem.
- Oczywiście...
Nauczyciel odchrząknął więc znacząco po czym zaczął to co nieuniknione...
- "Całkiem ładniutka jesteś Katty. Będziesz moją dziewczyną?" - na słowa trolla większość uczniów zaczęło chichotać. Tylko ja i Brandon wiedzieliśmy co było na karteczce. Gdy tylko nauczyciel położył ją z powrotem na mojej ławce, chwyciłam ją w dłonie i przyjrzałam się jej uważnie. Na jej powierzchni rzeczywiście widniały te same słowa, które przed chwilą raczył nam oznajmić ten stary gbur.
- Więc jak... panno Johnson, jest pani obecna w tej klasie tak samo ciałem jak i duchem?
- Tak...- spojrzałam na pierścień na lewej dłoni, który mienił się blaskiem fioletowych płomieni.
- ...jestem.
- Właściwie to cię nie ma.- no pięknie...
- Pan Stark?- nauczyciel zdziwiony obecnością miliardera nie potrafił w tym momencie powiedxieć nic więcej.
- Yap! No już, zbieraj się mała. Cześć Chris.
-Hej Tony.- odpowiedziała dziewczyna w akompaniamencie marudzenia Kath w stylu: "Odezwał się wielkolud" lub "Nie jestem wcale mała". Jako jedyna wiedziała o znajomości Kathleen z Avengers'ami, a nawet sama niejednokrotnie ich spotkała.
- Pozwoli pan.. panie Troll, jak mniemam, że zabiorę Katty. Mamy ważną misję, bla bla bla, i jest nam potrzebna.
- Do czego?- Spytała spakowana już dziewczyna.
- Wdowa stwierdziła, że w ramach treningu masz lecieć z nami na misję. Loki uciekł z Asgardu. Młotek nas poinformował...
- Tony...
- I znaleźliśmy naszego Jelonka w pobliżu Nowego Jorku. Ale ty... będziesz tylko oglądać z daleka. Zrozumiano?
-Tak, zrozumiano.- odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
- No to chodź. Czas ruszać w drogę...

*********************************************************************************

Pfiu! Wreszcie skończyłam rozdział po kilku godzinach pisania. Dla niektórych to pewnie nic wielkiego, ale dla początkujących jest to masakra. Na razie może być trochę nudno. Katty dopiero zauważa dziwne zjawiska w swoim otoczeniu. Pierwszy rozdział był takim jakby prologiem.Jutro postaram się dodać nexta. Kocham was wszystkich.:-*
Wasz Pierożek...

Postacie cz.I

Pierożek is back... buahaha. Dodaję wam postacie, żebyście wiedzieli mniej więcej o co chodzi.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Kathleen "Katty" Johnson

Pierożek: Silna dziewczyna z zapędami a'la złoczyńca. Nie ma wrodzonych super zdolności, a przynajmniej tak jej się wydaje. Wierna przyjaciołom, nie potrafiła by ich skrzywdzić. 

Katty: Oj no bez przesady. Nie jestem taka zła. Wcale nie mam tych całych villanowskich zapędów...

Pierożek: A to wczoraj to co niby było?

Katty: A to był taki jednorazowy wypadeczek... to ty już może pisz dalej...

Pierożek: Dzięki ci o łaskawco... ok, next!

Loki Laufeyson

Znalezione obrazy dla zapytania loki laufeyson

Pierożek: Lepiej z nim nie zadzierać. Typ ma wyraźne skłonności samobójcze, no wiecie : podbój... o przepraszam Loki, próba podboju Ziemi...

Loki: Pieróg!!! Chyba życie ci nie miłe...

Pierożek: Oj cicho bądź! To moje opowiadanie!

Loki: Ale jest o mnie!

Pierożek: Tak właściwie to ono jest o Katty. Ty jesteś tylko zbędnym dodatkiem...

Loki: Znalezione obrazy dla zapytania loki laufeyson

Pierożek: And I am Pierożek...

Loki: Okok, wygrałaś...

Pierożek: Yeah!!!

Thor Odinson

Znalezione obrazy dla zapytania thor

Pierożek: Ejjj... bo się zarumienię...

Thor: I oto chodziło ;-)

Pierożek: Loki??? Masz może jakąś mniejszą wykałaczkę, bo komuś przydało by się lekkie wydłubanie oczek...

Loki: W półce pod twoim łóżkiem.

Pierożek:... okej?

Tony Stark

Znalezione obrazy dla zapytania tony stark

Tony: Hej mała..., Jelonku, Thorze i Katty, was również witam.

Pierożek: Nie jestem mała...

Thor i Katty: Cześć Tony.

Loki: hud$hci*sjd#ni&ug...

Tony: No to kto nam został?

Pierożek: Chris

Tony: Tokyo yeah!

Pierożek: Ona urodziła się tutaj, wiesz o tym, nie?

Tony:...eee. Nope.

Chrissi Lu

Znalezione obrazy dla zapytania blond japonka

Chris: CZEŚĆ WSZYSTKIM!!!

Katty: Hej Chris. Ty wiesz, że wszyscy cię słyszą nie?

Chris: O! Sorry...

Pierożek:Znalezione obrazy dla zapytania grumpy cat

Chris: Hihihihihihi...

Pierożek: I kill you!!! But soon, not yet.... Tak więc oto są główne postacie mojego bloga. Przywitać mi się ładnie, bo jak nie...

Katty, Loki, Thor, Tony, Chris: Heeeeeeeeejjjjjjj.




czwartek, 28 maja 2015

Gdy nie masz nikogo prócz siebie...

Chciałam wspomnieć, że z racji iż jest to mój pierwszy post macie wytknąć mi wszystkie błędy, ok? Zapraszam więc do czytania.
**********************************************

     Kathleen "Katty" Johnson - siedemnastoletnia córka Hill Johnson, licealistka, która pasowała do reszty szkoły jak sopel lodu do letniej pogody. Dosłownie. Jestem brunetką z włosami do ramion o dość jasnej karnacji. Jednak największą uwagę przykłówają moje oczy - jak dwa płatki śniegu na czystym niebie. Były piękna na swój delikatny sposób. Moją przyjaciółką i powierzycielką najskrytszych tajemnic stała się Chrissi Lu - dziewczyna, której ojciec był z japonii, a matka tak samo jak moja pracowała w S.H.I.E.L.D.. Zdecydowanie lubię czytać książki o magii, które wyszperałam w starej bibliotece tarczy. A jest ich tam dość sporo. Lepsze to niż ćwiczenia z Natashą. Cały dzień mnie potem wszystko boli. Poza tym nie widzę sensu nauki  strzelania na zawołanie. Jednak zdarzają się dni podczas których trenujemy walkę na moich zasadach. Wolę subtelne noże i moje dwa lekkie sztylety przywieszone u pasa moich spodni ze specjalnego stroju bojowego. Mama Chris nie jest na takim poziomie w agencji, żeby jej córka trenowała z Czarną Wdową, ale ja uczę ją niektórych tricków. Po powstaniu Avengersów zrobiło się ciekawiej niż dotychczas. Pomimo moich tendencji do pobytu w samotności polubiłam ich bardzo. Najbardziej polubiłam Tony'ego i Thora. Zaczęli mnie traktować jak jedną z nich. Jak siostrę. Słyszałam również o Lokim. Bałam się, że pewnego dnia on powróci...

 Katty stała pośrodku cciemności, wielkiej pustki z nią pośrodku. Nie wiedziała co to za miejsce. Postanowiła iść przed siebie. Nagle usłyszała głos :
- Katty... nie bój się. Nie mam zamiaru nic ci zrobić.
Przynajmniej na razie.
- Kim jesteś?
- Jestem... ech, i tak mi nie uwierzysz...
- Spróbuję. Powiedz mi.
- Jestem twoim ojcem Katty. Nazywam się Ferran i pochodzę z Asgardu.
- Dobra, miałeś rację. Nie wierzę ci.
- Jak wiesz, my asowie jesteśmy długowieczni, praktycznie nieśmiertelni. Kochałem twoją matkę Kat, ale ona się strzeje, a ja jestem wciąż młody.
Zrobiłem to dla jej dobra...
- Dobra? A o mnie pomyślałeś, co? Całe życie spędziłam bez ojca. Ty nie jesteś nim i nigdy nie będziesz. Ja nie mam ojca.
-Skoro tak stawiasz sprawę... to przynajmniej weź te pierścienie. Przechodzą one z pokolenia na pokolenie w naszej rodzinie. Gdy będziesz w niebezpieczeństwie, przyciśnij kamienie.
Kath spojrzała niepewnie na pierścienie, które do niej podfrunęły. Jeden z nich był cały biały z białym kryształem, drugi zaś był czarny z minerałem tego samego koloru. Wyglądały tak, jakby ktoś niezwykle utalentowany splótł ze sobą kilka pędów drzew. Były piękne.
- Dziękuję. Są piękne.
- Biały załóż na wskazujący palec prawej ręki, a czarny na lewej. A teraz czas, abyśmy się pożegnali. Do zobaczenia Kitty cat...
- Do widzenia...
I wtedy właśnie się obudziła. Spojrzała na swoje ręce. Pierścienie wciąż tam były. Tak samo piękne... i tak samo tajemnicze.


**********************************************

Sorry, że tak krótko, ale muszę już kończyć bo jutro idę do szkoły. Mam nadzieję że się spodobała taka koncepcja. Kitty jest córką asa, także świadczy to że i ona może być długowieczna. W następnym rozdziale już wystąpi Loki. To tu to tylko taki wstęp. Komentarze prosz...